Nostalgiczny spacer ulicami Warszawy, akt I. "Trójkąt warszawski" po 8 latach.

    
okładka płyty

    W ostatnim czasie doświadczamy niespotykanej wcześniej u Taco Hemingwaya ciszy wydawniczej; wszyscy z niecierpliwością czekają czy to na zapowiedź nowego wydawnictwa Filipa, czy też na hucznie ogłaszaną współpracę rapera z zagranicznymi nazwiskami z branży. Ja postanowiłem zaś powrócić na chwilę do muzycznych początków rapera; do okresu przed "Marmurem" i kolejnymi hitowymi wydawnictwami, które dały mu rozgłos na skalę krajową. "Trójkąt warszawski" to płyta, której analiz pojawiły się miliony, a mimo to mówić o niej można bez końca. Ten artykuł nie jest kolejną recenzją tego wydawnictwa. Potraktujcie go jako zaproszenie na nostalgiczny spacer ulicami: Mazowiecką, Karową, Świętokrzyską w rytmie bitów Rumaka. Odwiedzimy najsłynniejsze kluby i klubokawiarnie w WWA. Poznajcie historię o miłości, zdradzie, gniewie i rozpaczy, a wszystko to w mieście, które pachnie jak szlugi i kalafiory...
    
    2014 rok, po nieudanych próbach zaistnienia na rynku międzynarodowym Filip Szcześniak przerzuca się z angielskiego na język polski. Premierę ma "Trójkąt warszawski", koncepcyjny album opowiadający historię nieokreślonego bliżej narratora (prawdopodobnie jest to sam Taco Hemingway), jego ex dziewczyny oraz Piotra- warszawskiego łotra, który "odebrał" naszemu głównemu bohaterowi miłość życia. Mimo, iż minialbum składa się jedynie z 7 utworów, to jest to kompletna i zamknięta historia, które nie wymaga żadnych dodatków, uzupełnień. 
   

    Podkład muzyczny na trójkącie warszawskim na pewno nie jest czymś, co spotykamy na co dzień w świecie hip-hopu. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że wiele z tych bitów jest po prostu nieprzyjemnych dla ucha (jak w utworze "Marsz Marsz"). Wszystko to jest jednak przemyślanym zabiegiem artystycznym; muzykę powinniśmy traktować jako swoiste przedłużenie uczuć, myśli, czy po prostu stanu emocjonalnego bohaterów. Nawet w krytykowanym "Marsz, Marsz" chaotyczny i na pozór irytujący bit ma ukazać z jednej strony zgiełk Warszawy, z drugiej niepewność i skrajność stanów emocjonalnych bohatera. Zapamiętajcie z tego tekstu jedno: w "Trójkącie", tak jak w dobrym dziele literackim, nie ma elementu obcego. Każda część ma swoje zadanie do spełnienia, i robi to perfekcyjnie. 
   
    Co do samej kreacji bohaterów: na początku poznajemy narratora; postać o złamanym sercu, zniszczoną zarówno przez swą niespełnioną miłość, jak i po prostu zdegenerowane i bezcelowe życie w Warszawie, gdzie funkcjonowanie przyprawia jedynie o bóle głowy i stany depresyjne. Bohater pozostaje w stagnacji, nie jest w stanie rozwijać się i pokonywać kolejnych przeszkód na drodze ku dorosłości, myśli jedynie o swej miłości. Kto z osób zakochanych nie był nigdy w takiej sytuacji? Nie bez powodu to bohater numer 1 został obrany narratorem, nie bez powodu to on jest głównym wyrazicielem myśli w większości utworów; to po prostu postać, z którą najłatwiej jest się nam utożsamiać, najprościej zrozumieć. Zdaje się być osobą inteligentną, z góry jednak patrzącą na społeczeństwo, w którym funkcjonuje - rozczarowaną stroną, w którą poszedł rozwój cywilizacyjny. Nie bez powodu chociażby w utworze "Mięso" pojawiają się odwołania do dzieła Orwella pt. "1984". Gdybyśmy mieli opisać narratora jednym słowem pewnie byłoby to słowo "rozgoryczenie". 
    
    Z drugiej strony mamy byłą dziewczynę bohatera, której obraz jest definiowany przez wyobrażenie narratora o niej. Kobieta, mimo iż piękna i mądra, po wejściu w dorosłość i posmakowaniu wolności, rozpoczyna klubowe, rozrywkowe życie, którym jednak szybko się rozczarowuje. Poznaje pociągającego amanta (później okazuje się być Piotrem, trzecim bohaterem) , który jest dla niej uosobieniem mężczyzny marzeń, głównie ze względu na status majątkowy oraz odwagę w kontaktach międzyludzkich. Zdaniem narratora kobieta porzuca swoją niewinność dla korzyści finansowych ("Panience chce się klaskać, mieszkanie w centrum miasta? Dałaby się pochlastać żeby tu spać") i mimo iż porzuciła swego chłopaka, potem doświadcza tego samego ze strony Piotra. Obraz ex w oczach narratora jest niejednoznaczny, tak samo jak niejednoznaczny jest obraz ukochanej osoby u człowieka ze złamanym sercem: z jednej strony ją ubóstwiamy, z drugiej nienawidzimy. Taco tak naprawdę zobrazował nam działanie wielu relacji miłosnych na jednej płycie. 

fot. Janusz Tołopiło

    Ostatnia i chyba najciekawsza postać dopełniająca nasz tercet to Piotr - znany warszawski łotr. Kim jednak faktycznie jest trzeci bohater? Do tego tematu odniósł się sam raper w jednym z wywiadów, gdzie podkreślił, że Piotr jest jedynie zlepkiem osób, a raczej naszych wyobrażeń o osobie, która "ukradła" nam miłość życia. Osobie z jednej strony bogatszej i odważniejszej od nas, z drugiej głupiej i upośledzonej emocjonalnie. "Piotr" jest po prostu wyobrażeniem tego, dla czego zostawiła nas nasza miłość, mimo iż tak naprawdę może wcale nie istnieć. W "Trójkącie warszawskim" Piotra poznajemy bliżej w utworach "Wszystko Jedno" oraz dedykowanym mu "Trójkącie", gdzie dowiadujemy się, że mimo pozornej odwagi i śmiałości warszawski łotr jest tak samo zagubionym i zniszczonym człowiekiem jak wszyscy mieszkańcy WWA. Ma to na celu ukazanie, że nasz wyimaginowany nemezis także jest zwykłym człowiekiem z własnymi problemami, który wcale nie musi być uosobieniem zła.

    Skupiliśmy się na bohaterach, pamiętajmy jednak, że równie istotnym elementem albumu było zobrazowanie stolicy oraz jej codziennego funkcjonowania. Taco to jeden z tych twórców, u których miejsce zamieszkania ma duży wpływ na samą twórczość. Wiele odniesień i smaczków na płycie wiąże się ze znanymi miejscami w Warszawie oraz powszechnymi zasadami, które funkcjonują w stolicy. W celu lepszego zrozumienia utworów byłem zmuszony posługiwać się odniesieniami z Geniusa; wam też to polecam, bo właśnie wtedy wiele z wersów staje się zrozumiałe i przejrzyste. Jaki jest ostateczny obraz Warszawy na trójkącie Warszawskim? Miasta brudnego, zdegenerowanego, zniszczonego przez pozorny rozwój oraz pełnego ludzi niepewnych, szukających sensu życiowego, gubiących się jednak, najczęściej w używkach i prostych uciechach. Wizerunek zaiste smutny, wynikający jednak także ze stanu psychicznego bohatera, który na wszystko pstrzy ze sporą dozą sceptycyzmu.

    Znaczenie omawianego albumu rośnie gdy zdamy sobie sprawę, ze ukazuje on także zmiany, które pojawiły się w społeczeństwie polskim w wyniku transformacji ustrojowej. Wstawki w utworach z kronik PRL-u nie odpowiadają jedynie za zbudowanie niepodrabialnego klimatu, mają także porównać funkcjonowanie społeczeństwa PRL-u na tle tego dzisiejszego. Tam, gdzie kiedyś na dyskotekach tańczono w parach, teraz większość ludzi nie zna podstawowych kroków tanecznych. Dawniej to gentlemani zyskiwali poklask i uznanie wśród płci pięknej, teraz robią to młodzi mężczyźni bez klasy, mimo to z dużą ilością pieniędzy w portfelu. Kto wie, może w przyszłości to właśnie dzieła Taco będą stanowiły źródło wiedzy o tym, jak funkcjonowali ludzie początku XXI wieku?



    Zbliżamy się już do końca naszej podróży. Doskonale zdaje sobie sprawę, że wiele elementów tego dzieła zostawiłem bez słowa - nie sposób jednak ująć całego piękna omawianego krążka w jednym tekście. Czym jest więc "Trójkąt warszawski"? Jest obrazem świata stworzonym przez rozgoryczonego człowieka o złamanym sercu, który dusi się zarówno w społeczeństwie, w jakim musi funkcjonować, jak i po prostu w mieście pełnym hipokryzji, zakłamania i obłudy. A tak naprawdę bohater nie radzi sobie przede wszystkim sam ze sobą, ze swoimi uczuciami do kobiety, która po prostu nie jest już nim zainteresowana. Obrazowanie miasta i ludzi przez Taco ma swój ciąg dalszy w kolejnym minialbumie pod tytułem "Umowa o dzieło" to jednak już temat na inny tekst... "Trójkąt" pozostaje jednak majstersztykiem Filipa pod względem storytelling 'u i wolnej nawijki, podporządkowanej nieco opowiadanej historii.

    Mam nadzieję że zachęciłem was do przyjrzenia się bliżej arcydziełu, jakim jest "Trójkąt warszawski". Prawdopodobnie nie uświadczymy już takiego klimatu w twórczości Szcześniaka, ten bowiem pod wpływem napływającej sławy był zmuszony przejść do tworzenia produktów bardziej przystępnych dla słuchacza, czym oburzył wielu swoich rdzennych fanów. Czy to źle? Raczej nie, mówimy bowiem o naturalnej kolei rzeczy u artysty nagle zyskującego na popularności. Czyni to dodatkowo "Trójkąt warszawski" czymś oryginalnym, niepodrabialnym. Lata mijają, na kontynuację sagi o Piotrze, narratorze i jego ex raczej nie ma co liczyć. Mimo to dzięki Filipowi dla wielu Warszawa nadal pachnie jak szlug i kalafior...
Michał Kubala



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak Oki przebranżowił się na mainstream. Recenzja "PRODUKT47".

Pezet powraca z singlem. O kazusie nieprzemijającej gwiazdy poskiego rapu.