Pezet powraca z singlem. O kazusie nieprzemijającej gwiazdy poskiego rapu.

    

                                                                            fot. Lola Banet

    Trudno nie zgodzić się ze stwierdzeniem, że rap w 2022 roku znacząco różni się od tego wypuszczanego chociażby w latach dwutysięcznych. Zmieniła się skala gatunku, pozycja społeczna samych raperów, styl robienia hip-hopu. Właśnie dlatego jak nigdy potrzebujemy swoistych "łączników" - weteranów rap-sceny, którzy są w stanie dotrzeć do masowego grona odbiorców, nie rezygnując przy tym z brudnego, blokowego sznytu. Niewielu jest jednak raperów będących w stanie sprostać temu zadaniu. Całe szczęście jest jeszcze Pezet.

    Warszawski raper 24 maja po blisko 3 latach powrócił na scenę z nowym singlem o tytule "Jan Paweł". Jest to także zapowiedź najnowszego wydawnictwa Pezeta - "Muzyki komercyjnej", której premiera planowana jest na okolice września 2022 roku. O samym utworze niewiele odkrywczego można powiedzieć. To po prostu typowy przykład tego, co członek duetu Płomień 81 może nam zaserwować: poruszony ważny temat społeczny, doprawiony świetnymi grami słownymi oraz trueschoolowym, jednak nieskazitelnym flow. Ważniejsze jest jednak to, że lata mijają, a Pezet w dalszym ciągu utrzymuje się w mainstreamie, mimo blisko 24 lat na scenie.

    

    Jeśli zapytalibyśmy przeciętnego słuchacza polskiego rapu, któy z rapowych "dinozaurów" najlepiej przetrwał próbę czasu, najczęstszymi odpowiedziami byliby prawdopodobnie Borixon czy Tede. Zapewne jest w tym trochę racji - Borixon posiada przecież jedną z największych wytwórni na lokalnym podwórku, zaś Tede z sukcesem  sprzedaje kolejne płyty i pojawia się gościnnie u wielu topowych wykonawców. Różnica między nimi a bohaterem tego tekstu jest jednak taka, że ciężko powiedzieć o trueschoolowym stylu w ich przypadku. Borixon już od dawna przerzucił się na bardziej trapowe i melodyczne kawałki, Tede zaś od zawsze robił trochę "komercyjną" muzykę.

    Biorąc to pod uwagę można dojść do wniosku, że Pezet faktycznie jest ewenementem w skali kraju. Bo jak inaczej nazwać fakt, że słuchając jego ostatniego solowego wydawnictwa ("Muzyki Współczesnej") możemy poczuć się zarówno jakbyśmy byli w 2020, jak i 2000 roku? Z jednej strony mamy bardzo nowoczesne bity, które w żaden sposób nie odstają od tych wydawanych chociażby przez Matę - są energiczne, wpadające w ucho, a co najważniejsze - dają dużo pola do popisu samemu raperowi. Z drugiej jednak strony nawijka od razu przypomina nam czasy, gdzie hip-hop nie miał jeszcze tak ogromnych zasięgów i przeznaczony był tylko dla prawdziwych zapaleńców. Brak tu fragmentów śpiewanych, duży nacisk został położony na warstwę liryczną oraz technikę. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że jest to idealny przykład zachowania równowagi między postępem a tradycją jeśli chodzi o gatunek jakim jest hip-hop. Zadowoleni są zarówno niedzielni słuchacze, jak i oddani fani.



    Znajdą się zapewne ludzie twierdzący, że przecież Pezet już od dawna nie jest w maintreamie. Stwierdzenie to jest jednak rażąco krzywdzące dla warszawskiego rapera. Potrójna platyna za "Muzykę Współczesną", 25 milionów odsłuchów "Magenty" na YouTube, współprace z takimi gwiazdami jak Taco Hemingway. Jeśli to nie jest mainstream, to co nim jest? Sukces Pezeta jest tym bardziej imponujący, biorąc pod uwagę fakt, że naprawdę niewielu weteranów polskiej sceny jest w stanie zaistnieć w natłoku muzyki klubowej, rozrywkowej. Pezet to robi, nie tracąc przy tym swojej pasji i charakterystycznego stylu, który - jak widać - do gustu może przypaść zarówno młodszym, jak i starszym słuchaczom.

    Właśnie z tych powodów nie martwię się o odbiór "Muzyki Komercyjnej". Wiem, że Pezet będzie w stanie tą płytą osiągnąć złoty środek; balans między newschoolem i trueschoolem. Między rozrywką a treścią. Z ogromnym utęsknieniem czekam na moment, w którym "Ukryty w mieście krzyk" ponownie, po 3 latach przerwy, zabrzmi na naszych głośnikach. Co najważniejsze, nie będzie to jedynie głos ulicy - będzie to głos całej rapowej Polski.

"My chcemy tylko naszą wolność, 

Chcemy robić hip-hop i mieć spokojną przyszłość"

Michał Kubala


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak Oki przebranżowił się na mainstream. Recenzja "PRODUKT47".

Nostalgiczny spacer ulicami Warszawy, akt I. "Trójkąt warszawski" po 8 latach.