Bracia Kacperczyk z udaną premierą "Kryzysu Wieku Wczesnego". Quo Vadis SB Maffijo?

 

fot. Karolina Wojtas

    26 listopada na półkach sklepowych ukazała się druga pełnoprawna płyta Braci Kacperczyk pod tytułem "Kryzys Wieku Wczesnego" i zdecydowanie nie zawiodła oczekiwań fanów. Wysokie (nawet jak na standardy SBM) wyświetlenia pod utworami takimi jak "Artysta z ASP" czy "Niebieskie Ptaki" są jedynie potwierdzeniem jakości muzycznej, jaką prezentuje omawiany krążek. Solar i Białas po raz kolejny udowadniają, że są o krok przed konkurencją i biorąc pod swoje skrzydła takich zawodników jak Bracia Kacperczyk wyprzedzają trendy w Polsce. Dzięki temu ich wytwórnia, zatrudniając artystów odbiegających od powszechnego rozumienia rapu, niepodzielnie rządzi i dzieli na polskiej scenie hip-hopowej. Pozostaje zadać pytanie: czy SB Maffija to nadal uliczny rap?

    To co pierwsze rzuca się w oczy (a raczej uszy) po odsłuchu "Kryzysu Wieku Wczesnego" to na pewno wysoki poziom wykonania. Widać, że za płytę odpowiadają osoby z wykształceniem muzycznym. Zarówno bity Pawła, jak i wokal Maćka stawiają ich ponad domorosłymi raperami, których jedyna styczność z muzyką to ta podczas przesiadywania na ławce z JBL-em. Właściwie już na starcie można dostrzec, że to co tworzą chłopaki mało ma wspólnego z rapem: gdyby nie wytwórnia oraz featy (mowa o CatchUpie, Hodaku i Januszu Walczuku) naprawdę można stwierdzić, że to coś leżącego bliżej Dawida Podsiadło niż Białasa. Sami zainteresowani określają swoją twórczość jako muzykę alternatywną, i przy tym stwierdzeniu pozostańmy.

 


 

Moim zdaniem do jednej z mocniejszych stron "Kryzysu Wieku Wczesnego" należy warstwa liryczna. Jak sugeruje tytuł, jest ona opisem przeżyć chłopaków (przede wszystkim Maćka) po ukończeniu studiów, gdy ułożone dotąd życie zostaje poddane brutalnej weryfikacji przez rzeczywistość. Mimo takiej z pozoru trudnej tematyki, album nie będzie nas od początku do końca wciskał w fotel. Właściwie to, oprócz pierwszego kawałka o tym samym tytule co płyta, nie uświadczymy takiego odczucia w ogóle. Kacperczyki opisują swoje doświadczenia z takiej perspektywy, że szalone i niestabilne życie bohatera wydaje się czymś zabawnym, nurtującym. Dodatkowo uświadczymy tu także dwa utwory o tematyce miłosnej, kawałek poruszający temat braterstwa ("Brejdaki") czy "rozliczenie" (w matematycznym tego słowa znaczeniu) z rodzicami.   

    Od pierwszego odsłuchu zakochałem się w klimacie płyty. Bohater krążka jest z jednej strony chaotyczny i pełen sprzeczności, popełnia coraz to nowe błędy - z drugiej jednak jest utalentowany, pragnie powrotu na dobre tory życiowe i obdarzony jest miłością do bliskich. Znakomita muzyka powoduje, że albumu można byłoby słuchać nawet w wersji instrumental. Pytanie po co, skoro teksty Maćka oraz jego wokal stanowią świetne dopełnienie całego krążka. Jak się okazuje nie tylko ja odnoszę takie wrażenie, skoro aż 4 ich utwory zgromadziły na YouTube ponad 500 tysięcy wyświetleń. Można powiedzieć, że to mierne liczby przy wyświetleniach Maty czy Bedoesa, przypomnijmy jednak że artyści działają w pewnej niszy, a dla słuchacza rapu to co tworzą może być po prostu abstrakcją.

    


Premiera Braci Kacperczyk jest dobrym momentem by zastanowić się, w jakim miejscu znajduje się SB Maffija. Oczywiście niepodważalny fakt to to, że pod względem wyświetleń wytwórnia ta rządzi i dzieli na polskiej scenie muzycznej. Mimo to, w labelu w którym kiedyś działali Deys czy Quebonafide coraz mniej jest rapu, zwłaszcza tego bardziej agresywnego. 

    I nie zarzucam tutaj, że w SB nie ma już raperów. Nie mam zamiaru podważać przynależności gatunkowej muzyki White'a 2115 czy Janka-Rapowanie. Nie zmienia to jednak faktu, że coraz mniej tu  tak zwanego "brudu ulicy". Tak naprawdę, po "rewolucji" w SB mocniejsze brzmienia kultywuje tylko Białas, a to i tak w mniejszej ilości niż wcześniej. Kto ma nawiązywać do tradycji hip-hopowych wytwórni? White to raczej rockowe brzmienia, Mata z racji bycia w mainstreamie nie może sobie pozwolić na agresywniejszą nawijkę. Bedoes właściwie sam nie wie, co chce tworzyć, Jan-Rapowanie i jego charakterystyczne flow też nie wpasowują się w definicję ulicznego rapu.

    Co więcej ostatnie działania SB raczej nie wróżą zmiany obranego kierunku. W ramach akcji SBM Starter mieli możliwość zakontraktować Szczyla czy chociażby Lubina, którym jest już dużo bliżej do oldschoolu. Zdecydowali się jednak na Fukaja, który może w najbliższych latach stać się nowym Taco, ale na pewno nie Białasem. W tegorocznej edycji głównym faworytem jest Kinny Zimmer, któremu ciężko odmówić umiejętności, ale nie wyobrażam sobie go w bardziej ulicznym wydaniu. W tym samym czasie gracze pokroju Lubina znajdują swoje miejsce na przykład w BORze. No cóż, taka jest chyba cena, którą musi zapłacić SB Maffija by utrzymać się na szczycie.

Michał Kubala

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak Oki przebranżowił się na mainstream. Recenzja "PRODUKT47".

Pezet powraca z singlem. O kazusie nieprzemijającej gwiazdy poskiego rapu.

Nostalgiczny spacer ulicami Warszawy, akt I. "Trójkąt warszawski" po 8 latach.